czwartek, 15 stycznia 2015

O gali mistrzów sportu i klubach w których nic nie jest normalne słów kilka...

Za nami gala mistrzów sportu 2015. Tym razem wyjątkowo bez triumfu Justyny Kowalczyk. I bardzo dobrze. Bo wybranie Justyny( do której mam ogromny szacunek) byłoby dużą krzywdą zarówno dla Kamila Stocha( zwycięzca PŚ, 2-krotny mistrz olimpijski), dla Wlazłego( Mistrz Świata, MVP MŚ) a a nawet dla Bródki czy naszych kolarzy. Osobiście wybierałbym między Stochem a Wlazłym, podobnie jak było na gali. Ostatecznie wybrano Stocha co cieszy bo może to choć na chwilę uciszy hejterów skoków narciarskich, którzy uważają tę dyscyplinę za niepoważną i marginalną. Wlazły również zasłużył na triumf, ale zdecydowały detale, m.in trudność drogi do wywalczenia medalu.
  Niektórych dziwi dopiero 9 miejsce Lewandowskiego. Ale to miejsce adekwatne do tego co prezentował w zeszłym roku. Lewy został królem strzelców Bundesligi, ale rywali do tytułu za dużo nie miał.  W Lidze mistrzów dużo poniżej oczekiwań i odpadnięcie już w 1/4. W Pucharze Niemiec oklep od Bayernu w finale, aczkolwiek BVB dzielnie trzymała się aż do dogrywki. A po przenosinach do Bayernu, nie jest już tym samym typem piłkarza co w Dortmundzie. Moim zdaniem to właśnie kluby typu BVB będą idealne dla Roberta, bo to piłkarz pod którego musi być ustawiona cała gra. Jeśli ma grać dla drużyny, znika i traci dużo ze swoich umiejętności. Więc raczej trzeba być gotowym na to, że będzie tłem dla pozostałych. Ale jego rola w Bayernie będzie ważna. A wracając do gali, TVP nie ma zbyt dobrych konferansjerów do prowadzenia imprez. Kurzajewski to nieśmieszna pomyłka, która za dużo chyba podpatruje Karola Strasburgera i próbuje być śmieszny na siłę, a Babiarz to jednak nadaje się do studia przed zawodami a nie do prowadzenia imprez. Nie ten rodzaj energii itd. Kamil Stoch wyszedł na scenę i w chwilę pokazał prowadzącym co to znaczy poczucie humoru na poziomie.

  Zmieniając temat. Barcelona ku zdziwieniu wielu, zdołała pokonać Atletico. Tym razem maszyna losująca Luis Enrique trafił ze składem i Barcelona zagrała w takim składzie jakim powinna grać od początku. Tylko ten Mascherano na stoperze... Dobrze, że Atletico było zajęte polowaniem na piszczele graczy FCB  a nie grą, bo na pewno po którymś z kolei rzucie rożnym któryś z graczy Atleti przeskoczyłby argentyńskiego krasnala i strzelił bramkę.  Jeśli to Luis Enrique  zmotywował zawodników przed meczem, to duży szacunek bo tak dobrze grającej i biegającej MĄDRZE po całym boisku Barcy to dawno nie widziałem, chyba od 4-0 z Milanem.  Pytanie tylko czy Enrique ma w ogóle jeszcze jeszcze władzę nad szatnią, czy utracił ją próbując dotrwać do końca sezonu z jak najlepszymi wynikami. Bo to, że utracił autorytet( a kiedykolwiek w ogóle go miał w FCB?) to nie podlega dyskusji. A w ogóle to powtarza się sytuacja z Romy. Tam też szybko chciał wprowadzić swoje rządy, i pokłócił się z największą gwiazdą( w Romie z Tottim a w Barcelonie z Messim) wylatując z hukiem po niedługim czasie. Do Enrique musi dotrzeć, że i klub i kibice w konflikcie trener- największa gwiazda nigdy nie staną po stronie trenera. Za równo Totti i Messi w swoich klubach są ponad wszystkimi, są 'nietykalni'. Klub nigdy sam z siebie ich nie zwolni, bo kibice by ich zlinczowali, a to oni są gwarantem pełnego stadionu i wpływu z biletu. Bartomeu jest nieudacznikiem i nie ma pojęcia o futbolu, ale nie jest niespełna rozumu. Będzie chciał aż do letnich wyborów zostać na stanowisku, i 'wycisnąć z tego jak najwięcej'. Sprzedaż Leo, o czym się mówiło to byłby natychmiastowy koniec jego urzędu. A co do Leo, to on jest w takiej sytuacji w jakiej był Guardiola: sam sobie musi być sterem, okrętem i rzecznikiem bo ani klub ani trener ani koledzy( nieśmiałe bronienie Leo przez Xaviego w co którymś wywiadzie to za mało) nie dają mu wsparcia. Guardiola też go nie miał, i w końcu miał psychicznie wszystkiego dość, więc zdecydował się na odejście. Czy Leo zrobi tak samo? Trudno powiedzieć, mało klubów będzie stać na jego transfer. Ale jeśli Barca zaliczy kolejny sezon bez trofeów a wybory pójdą w złą stronę, to Leo może stracić cierpliwość jak Guardiola, i odejść tam gdzie będzie chroniony z każdej strony. Pierwsze oznaki tracenia cierpliwości było już widać w wywiadach po meczu z Atletico, gdzie Leo kolejny raz musiał sam prostować wszystkie bzdurne plotki o przejściu do Chelsea czy Manchesteru City.  Atletico natomiast zagrało najbardziej chamski, prymitywny futbol jaki ostatnio widziałem. To są właśnie ekipy Simeone, kiedy nie idzie zaczyna się jatka i brutalna gra. Za ten faul na Neymarze to piłkarz Atletico nie dość że powinien zarobić czerwoną kartkę to jeszcze kilku tygodniową dyskwalifikację. A wszystkich przebił Juanfran, który wszedł na poziom skretynienia i zidiocenia Arbeloi.  Takie mecze po prostu nie przystoją Mistrzom Hiszpanii. Dziś rewanż z Realem Madryt ( 2-0 dla Atletico w pierwszym meczu) i kości pewnie znów bedą trzeszczeć.

Jeszcze słówko o Koronie. To jest patologia, żeby klub żebrał w kasie miasta o kasę na bieżące funkcjonowanie ekipy. Nie stać cię na ekstraklasę, bo nie potrafisz/nie chce ci się znaleźć sponsora, to spadaj do niższej ligi, gdzie wymagania są niższe albo przestań bawić się w posiadanie klub piłkarskiego. Nigdzie w poważnej lidze na świecie nie ma sytuacji, aby miasto utrzymywało klub.

1 komentarz:

  1. Dobry tekst. Co do Korony to powinni ich od razu za coś takiego zdegradować. Co to za miasto, które daję kasę na klub, który jak widać nie chce grać w ekstraklasie. Co do meczu Barcy z Atletico to tak samo Messi powinien dostać czerwoną kartę - najpierw zagranie ręką po którym padła bramka, do tego też zachowywał się chamsko i w końcu przy którymś dryblingu mijając obrońcę Atletico przywalił mu ręką w twarz. Ogólnie to w tym meczu sędzia pozwolił na takie granie i nie wiedział co się dzieję.

    OdpowiedzUsuń