piątek, 25 kwietnia 2014

EZU cz.14

W czternastej części EZU przedstawię zespół, dzięki któremu już małym dzieciakiem będąc zainteresowałem się szeroko pojętym rockiem. Prawdopodobnie Elektryczne Gitary(bo o tym zespole mowa) usłyszałem po raz pierwszy albo na kasecie 'Na krzywy ryj' która zawsze była w odtwarzaczu u mojego taty w samochodzie, albo podczas oglądania filmu 'Kiler' Machulskiego. Raczej to pierwsze.

Elektryczne Gitary powstały w 1989. Filarem i liderem zespołu od samego początku jest Kuba Sienkiewicz( z zawodu lekarz neurolog). Sienkiewicz jest również autorem większości repertuaru( za wyjątkiem coverów). Założeniem zespołu, było granie muzyki autorskiej z dużą dawką humoru i ironii utrzymanej w stylistyce rockowej. Zespół pierwszy koncert zagrał w 1990 r. Od początku był nastawiony na granie autorskich kompozycji, ale czerpał też m.in z twórczości Stanisława Staszewskiego. W 1991 zespół  podpisał kontrakt z wytwórnią Zic-Zac, czego konsekwencją było wydanie debiutanckiej płyty - 'Wielka Radość', która od razu przyniosła wielkie przeboje: 'Jestem z miasta', 'Radość', czy 'Koniec'.  Na płycie po raz pierwszy można było usłyszeć Aleksandra Koreckiego, grającego wcześniej m.in z Dżemem. Na stałe z EG związał się w 1995. Do 2000 zespół starał się co min. 2 lata wydać płytę. Przebojami stały się m.in : 'Dzieci', 'Nie pij Piotrek', Cover Paula McCartneya- 'Serce jak pies'( tytuł ang. Let me roll it), 'Co ty tutaj robisz','Złodziej samochodowy', czy 'Ona jest pedałem'. Elektryczne Gitary były również autorem ścieżki dźwiękowej do filmów 'Kiler, Kilerów 2-óch' i 'Kariera Nikosia Dyzmy'. Można więc wywnioskować, że ich muzyka wyniosła ich na szczyt. Po wydaniu w 2000 płyty 'Słodka Maska' z przebojem 'Nowa Gwiazda' zespół kolejne wydawnictwo opublikował dopiero w 2006 r. Ale w XXI wieku zespół już nie potrafił wzniecić takiego entuzjazmu jak przy pierwszych płytach. Płyty wydane po 2000 są wybitnie anty-przebojowe. Zespół popadł trochę w zapomnienie. Fajnie to opisał Onet, przy jednej z recenzji: "Elektryczne Gitary zapędziły się w klimaty dancingowych potańcówek z domów spokojnej starości". Ale żeby nie było, to nadal świetni instrumentaliści, i bardzo dobrzy tekściarze. Ale ich złoty czas chyba minął, sam Sienkiewicz skupia się na praktyce lekarskiej. Aczkolwiek nadal koncertują i mają swoich fanów. Wystąpili na  Woodstocku w 2012 r. Ja jednak zostanę przy starych nagraniach. Tym którzy nie mieli z zespołem do czynienia, polecam przesłuchać tych starszych utworów. Mimo wszystko, trochę 'wiocha' nie znać ;)

Dyskografia:  
1992-Wielka Radość
1993- A ty co
1995-Huśtawki
1997-Na krzywy ryj
2000-Słodka Maska
2006-Atomistyka
2010-Historia
2012-Nic mnie nie rusza

2 albumy koncertowe: Chałtury(1996) i Antena(2009)
Ścieżki dźwiękowe do filmów: Kiler,Kilerów 2-óch i Kariera Nikosia Dyzmy
DVD: Przystanek Woodstock 2012

piątek, 11 kwietnia 2014

O sprawach bieżących sprawach słów kilka...

Przez ostatnie dni wydarzyło się kilka rzeczy, o których postanowiłem że napiszę.
 Nie mogę oczywiście nie napisać o 'show' Janowicza. Dla przypomnienia: Na konferencji po ostatnim przegranym przez niego meczu stwierdził, że ma dojść dziennikarzy, tego że go krytykują, wkurza go że ktokolwiek śmie mieć od niego jakiekolwiek oczekiwania, że wymagać od niego mogą tylko rodzice. Janowicz pokazał pretensjami do całego świata, jak bardzo niedojrzałym jest sportowcem. Na mój rozum każdy sportowiec który jest gotowy do poważnego uprawienia swojej dyscypliny sportu, powinien umieć powiedzieć: sorry schrzaniłem, mój błąd, następnym razem dam z siebie wszystko. Janowicz jako reprezentant Polski reprezentuje cały kraj, sympatycy tenisa oglądają mecz czy to na żywo czy przed telewizorem, kibicują mu ile sił więc w pewnym sensie również napędzają kasę dla sponsorów. Więc nie powinien być zdziwiony że kibice wymagają od niego 100% serca i zaangażowania w każdym meczu. To jest właśnie sposób na wytłumaczenie typowego polskiego sportowca na porażką: to wina  dziennikarzy i kibiców którzy pompują balonik i mają duże oczekiwania wobec mnie a ja dałem z siebie wszystko. A fan, który sportem interesuje się okazyjnie, przyklaśnie mu i mówi: dobrze powiedział, należało się marnemu dziennikarzynie. I dopóki takie myślenie niektórych polskich sportowców się nie zmieni, wielkich sukcesów nie będą odnosili. Janowicz stwierdził też, że musi trenować w jak on to ujął 'szopach'.
 Tak oto jedna z szop wygląda:


Niech teraz zobaczy warunki do treningu skoczków narciarskich czy łyżwiarzy szybkich. Warunki tenisistów są nieporównywalnie lepsze. Z innej strony: widział ktoś kiedyś  narzekającego na warunki treningu: Łukasza Kubota czy Radwańską? Niech Janowicz wygra coś poważnego, a potem poucza dziennikarzy i kibiców bo na razie robi z siebie pośmiewisko, i wzbudza tylko tylko uśmiech politowania. A jak nadal mu coś u nas nie pasuje, niech zrobi to co jedna z naszych byłych snowboardzistek- Paulina Ligocka. Zmieni obywatelstwo. I może wtedy będzie mu lepiej. Ja po nim płakał nie będę, tak jak po Ligockiej o której słuch zaginął.

Jako sympatyk Barcelony, nie mogę również pominąć słabej gry Barcy i odpadnięcia w 1/4 LM oraz tego co chwilę wcześniej. Do Barcelony dobrała się FIFA, za nieprawidłowości przy transferach 18-latków i młodszych do sekcji klubu, została ukarana zakazem transferowym na dwa 'okienka'. Decyzja FIFY jest dla mnie dziwna, i niezbyt zrozumiała.  Przy tym co wyprawiały/wyprawiają przy transferach juniorów m.in Arsenal czy Ajax Amsterdam klub z Hiszpanii to mały pikuś. Dla mnie powinno być tak: albo badamy sprawę do końca i karzemy sprawiedliwie WSZYSTKIE kluby, albo pozwalamy na takie praktyki.  Nie powinno być myślenia:  ukarzemy tylko Barcę, dla przykładu. Mam nadzieję, że Blatter i s-ka pójdą po rozum do głowy, i odwołanie przyniesie skutek.
Co do Ligi Mistrzów, to ja nie rozumiem jak ta ekipa może grać tak różne mecze w tak krótkim odstępie czasu. Pierwszy mecz z Atletico, to był popis z obu stron. Obydwie ekipy zagrały jak dwie najlepsze drużyny w Europie. Moją pierwszą myślą po tamtym meczu, było: Wow, chyba tylko Atleti potrafi pójść z Barceloną na wymianę ciosów i nie skończyć z bagażem bramek. Drugi mecz wyglądał niestety zgoła inaczej. Atleti wiedząc że musimy strzelić co najmniej jedną bramkę rzuciło się na nas od samego początku, strzelając bramkę już w 5 minucie. Barca natomiast w ogóle nie weszła w mecz skoncentrowana, i to jest moim zdaniem główny problem tej ekipy w tym sezonie. Barca dała się zdominować, i nie potrafiła narzucić swojej gry. A kiedy tego nie robi, przegrywa( 1-3, z Sociead, 0-1 z Valladoid, 0-1 z Atletico).  Tej drużynie potrzeba trenera, który by pokazał, że to nie zawodnicy rządzą w szatni tylko trener i nie ma z nim polemiki. Gerardo Martino niestety dał sobie wejść zawodnikom na głowę, i choć mówi że to on rządzi, jest odwrotnie. Co widać przy reakcjach Fabregasa czy Iniesty kiedy muszą opuścić boisko. Niezbędne będzie chyba również wrócenie do zakazu który był za Guardioli: na 48 H przed meczem zakaz używania telefonów komórkowych i internetu. Filmiki na 24 czy 48 H przed meczem wrzucają Alves czy Neymar nie pomagają w koncentracji na piłce. Tak jak robienie sobie fotek już w szatni. W Barcelonie potrzeba oczywiście również zmian personalnych, kilku zawodników musi odejść, kilku przyjść. Tacy zawodnicy jak Mascherano, Alves,Tello, Cuenca, Song, Affelay nie mają już racji bytu na Camp Nou. Trzeba również pomyśleć nad ograniczeniem roli Xaviego na boisku, bo jemu lat nie ubywa a wręcz przeciwnie. Trzeba również zrozumieć, że taktyka z Fabregasem jako '9' nie ma racji bytu, bo takie ustawienie to praktycznie gra w 10, cesc nie istnieje na tej pozycji. Ale żeby doszło do zmian, to po pierwsze: FIFA musi cofnąć/zawiesić karę transferową, a po drugie musi dojść do zmiany zarządu Dumy Katalonii.  Wybory w klubie 13 czerwca, i może wtedy dojdzie do zmian. Nadzieja umiera ostatnia, i może prezydentem Barcy zostanie ktoś kompetentny, kto zrozumie że transferami nie mogą być zaleczeni a nie wyleczeni Puyol, Cuenca czy Affelay. Dziwnie się będzie oglądało 1/2 finału LM, bez tego dreszczyka emocji gdy grała Barca. Mam szczerą nadzieję, że absencja w czwórce najlepszych potrwa tylko rok, i wrócimy tam gdzie nasze miejsce. W tej edycji LM pozostało kibicować Atletico, ich gra naprawdę robi wrażenie.

środa, 2 kwietnia 2014

Gienek Loska- Dom(2013)

Kiedy dowiedziałem się, że Gienek spodziewałem się a nawet byłem prawie pewien że, to będzie to muzyczna uczta. Niestety płyta mnie kompletnie zawiodła. Gienek w ogóle nie rozwinął się jako muzyk od pierwszej płyty, a przecież to już nie debiutant. Płyta jest niemalże identyczna jak 'Hazardzista' czy poprzednia płyta Gienek Loska Band. Jest trochę bluesa, trochę muzyki ludowej ze stron Gienka, i tym razem  dwa covery: 'Jednego serca'-Czesława Niemena i 'It's a man world' Jamesa Browna. I są to najlepiej zinterpretowane i zaśpiewane utwory na płycie. A  to nie najlepiej świadczy o kompozycjach Loski. Ale żeby była jasność: kompozycje nie są złe, nie są tandetne, ale one są po prostu odśpiewane, nie zaśpiewane. Wydawać się może, że Gienek nie włożył serducha w tą płytę, i wydał ją po prostu aby zapełnić swoją dyskografię.Własne płyty,pod którymi artysta jednak się nie podpisuje w mojej opinii nie powinny opuszczać studia nagraniowego. Gienek Loska powinien iść drogą Dżemu czy Edyty Bartosiewicz, i wydawać płyty tylko wtedy jest przekonany że to właściwy moment na coś nowego.  Podsumowując, to płyta tylko i wyłącznie dla fanatyków Seven B i Gienek Loska Band. Płyta jest strasznie wtórna, i po prostu dla słuchaczy którzy przesłuchali 'Hazardzistę' nie będzie to nic nowego. Ale może to po prostu taki urok Gienka, i tylko w takich klimatach czuje się najlepiej.


ogólna ocena: 2,0/10

Tracklista:
1. Jak Długo?
2. Na Dachu Świata
3. Będzie Dobrze
4. Ja i Ty
5. Nic Więcej Się Nie Liczy
6. Funky
7. Dom
8. Jednego Serca( Czesław Niemen Cover)
9. Zostań Z Nami
10. Tramwaj
11. It's a Man's Man's Man's World (James Brown Cover)


I króciutko jeszcze o drugiej sprawie. Już za niedługo kolejny festiwal RR. W tym roku przypada 20 rocznica śmierci Ryśka Riedla. Dżem z jakichś nieznanych powodów( tłumaczenie, że za niedługo koncert z okazji 35-lecia i nie chcą 2 koncertów w krótkim odstępie czasu to tylko wymówka) nie wystąpi na festiwalu. Na Facebooku i forum Dżemu rozpętała się burza, sam zespół milczy na ten temat. Czy przyczyną absencji są średnie stosunki Dżemowców z Cree Sebastiana Riedla nie wiem, ale ten festiwal powinien być ponad podziałami, i Dżem powinien dać przynajmniej króciutki koncert, dla Ryśka który był symbolem zespołu. I tyle. Szkoda że Dżem woli kasę i duży koncert, niż koncert dla najwierniejszych fanów na festiwalu. Znak czasów? może. Ale dla mnie to niepojęte. Mam nadzieję, że Dżem nie pójdzie drogą komercji.