poniedziałek, 29 grudnia 2014

Polska Muzyka w 2014- podsumowanie.

Jest koniec roku, to i pora na podsumowanie 2014 r. w muzyce. Cóż, rok nie przyniósł jakieś ogromnej rewolucji, wciąż najwięcej do powiedzenia mieli ci, którzy na scenie istnieją od wielu lat.  Debiutów, które wytrzymają więcej niż jeden sezon było mało. Ale i tak rok był lepszy niż średni 2013. Ale do rzeczy.

 TOP 5 Singli roku w Polsce  

05. Luxtorpeda- 'Mambałaga'. Chciałem napisać, że to pierwszoligowe gwiazdy, ale takie określenie byłoby raczej dla nich nieodpowiednie. To są muzycy i ludzie, z których powinno się brak przykład, nie tylko w sferze muzycznej. Każda kolejna płyta Luxtorpedy jest coraz lepsza, oni cały czas podnoszą swój poziom. Muzycznie są coraz bliżej ideału. Teksty piszą najlepiej w kraju, przynajmniej w kręgu rockowo-metalowym. Sformułowanie 'Mambałaga' może na stałe wejść do słownika. 

04. Mrozu- 'Jak nie my to kto'. Gdyby ktoś jeszcze w zeszłym roku powiedział mi, że jakaś piosenka artysty który wcześniej tworzył takie potworki jak 'Miliony Monet' wywoła na mnie wrażenie, to bym go wysłał do psychiatry. Ale jak się okazało, Mrozu jeśli ma świetnych muzyków i wokalistów obok siebie, to potrafi zrobić coś świetnego. Nie oszukujmy się, to Tomson z Afromental( a raczej jego fenomenalny wokal) sprawił, że piosenka jest hitem. Widać, wyraźnie jakim gatunkiem( jazz, pop-jazz) inspiruje się lider Afromental. Utwór jest niebywale klimatyczny, tekstowo również bardzo w porządku. Nie trąci banałem.  

03.  Afromental- 'Mental House'. Co za moc! To samo co przy Luxtorpedzie. Każda płyta jest lepsza od poprzedniej. Ich muzyka staje się coraz bardziej 'Amerykańska' w pozytywnym sensie. Gdyby ktoś, kto nie zna zespołu usłyszał 'Mental House', bez wahania stwierdziłby, że oni muszą być zza oceanu. Utwór ten i cała płyta chyba raz na zawsze uwolni chłopaków od zarzutów, o zbytnie podobieństwo do Korn czy Limp Bizkit. Afromental brzmi niepodrabialnie. Oprócz kapitalnego wokalu Tomsona, o którym pisałem wyżej to muszę pochwalić pozostałych muzyków zespołu, bo utwory są dopracowane do perfekcji, słychać w nich że każdy z członków zespołu jest wykształconym muzykiem, który czuje ostre brzmienia. 

02. Nowe pokolenie 14/44- 'Dziś idę walczyć - Mamo!' Hip-Hop nie jest muzyką, którą uwielbiam, i raczej się to nigdy nie zmieni. Ale do Adama Ostrowskiego(O.S.T.R.) zawsze miałem jakiś tam szacunek, w końcu człowiek z moich okolic. Kiedy kumpel puścił mi link do utworu na YT, mówiąc że warto, byłem sceptyczny. Ale przesłuchałem. A potem kolejny raz, i kolejny, i kolejny... Bardzo dobrze, że ktoś zdecydował się napisać muzykę do wierszy powstańców. Wiedza historyczna najmłodszej części społeczeństwa jest skandalicznie niska. Może poprzez muzykę zainteresują się historią, i poznają historię ludzi którzy przelali krew za naszą wolność. Bo szkoły tego nie robią.

01. Jacek Stęszewski- 'Dziewczyna z księżyca'. Na osobę Stęszewskiego wpadłem przy okazji poznawania zespołu Koniec Świata. I miałem go za osobę, która lepiej sobie radzi w takiej właśnie mniej poważnej formule(  nie mówię, że Koniec Świata nie miał poważnych utworów, ale jednak w repertuarze zespołu przeważały utwory które zrobiłyby furorę na nie jednym weselu- takie 'Liubliu' na przykład). Dlatego solowa płyta Jacka mnie zaskoczyła. Wziął się za na prawdę poważne tematy. 'Dziewczyna z księżyca', która promuje płytę 'Księżycówka' odbiega znacznie stylistycznie od twórczości zespołu. Utwór pozostaje w klimatach poezji śpiewanej. I Stęszewski nie ma problemu aby odnaleźć się w tym klimacie. Jest bardzo autentyczny, przejmujący, wznosi się na wyżyny swoich nieprzeciętnych zdolności interpretacyjnych i wokalnych. Kompozycja raczej nie zrobi szumu w mainstreamie, ale na przykład 'Trójka' uwielbia takie utwory. Niektórzy porównują utwór jak i w ogóle całą płytę do dokonań Starego Dobrego Małżeństwa. Kompletnie się nie zgadzam. Nie porównujmy celnych tekstów i dobrze napisanych kompozycji na 'Księżycówce  , do fatalnych, nietrafionych, ckliwych i mających energię Wojciecha Manna utworów które mają wyciskać łzy z oczu wrażliwych nastolatek. Utwór, i solowy debiut roku zarazem. Porównania do Kaczmarskiego, wcale nie są na wyrost. 

TOP 4 płyt w Polsce: 

04. Happysad- 'Jakby nie było jutra'. Nowa płyta Happysadu była dla mnie wielkim zaskoczeniem, jak chyba dla wszystkich. Owszem zespół romansował z elektroniką już na 'Ciepło-Zimno', ale chyba nikt nie przypuszczał że zespół tak diametralnie zerwie ze starą stylistyką. Na płycie jest więcej elektronicznych brzmień niż rocka, ale zmiany wyszły w sumie in plus. Po prosto nie chcieli być już postrzegani jako ładni chłopcy, grający proste, ładne kompozycje w sam raz do grania przy ognisku, chcieli zrobić coś poważniejszego. I chwała im za to, bo wyszła im dobra, ale trudna w odbiorze płyta. Chcąc- nie chcąc zmienili fanów na trochę starszych i dojrzalszych słuchaczy. 

03. Afromental- 'Mental House'. Praktycznie mogę przekopiować tekst, z opisu singla który jest wyżej. Każda kolejna płyta chłopaków, jest coraz lepsza. Kawał rockowej energii, zagranej na najwyższym światowym poziomie.  Brzmią niepodrabialnie, ich muzyki nie da się pomylić z żadną inną. Gdyby tylko chcieli, już zrobiliby furorę za granicą. I wcale nie trzeba śpiewać po polsku jak się okazuje.  

02.  Behemoth- ' The Satanist'. Tak wiem, są nielubiani, oburzają 99.9% polaków. Można ich nie lubić, ich teksty mogą szokować. Ale trzeba im oddać, gdziekolwiek by nie zagrali poza Polską i Rosją są wychwalani pod niebiosa bardzo chwaleni. Krytycy muzyczni, zajmujący się muzyką metalową zgodnie mówią o jednej z płyt roku. Płyta robi furorę, szczególnie na koncertach. Ale z tego co spojrzałem na teksty, robi się odrobinę monotematycznie( anty-katolicyzm itd.) . Ale tak chyba miało być, ta tematyka przewija się od pierwszej płyty. Osobną sprawą jest postawa samego Darskiego. Który mimo całej otoczki wokół zespołu w naszym kraju darzy szacunkiem tych, którzy pikietują i protestują przed każdym koncertem zespołu. Zespół gra, ludzie pikietują. Jak to Darski stwierdził 'żyje z tymi ludźmi w symbiozie'. Nie wchodzą  sobie w drogę.    Podchodzi z dystansem do sprawy, czego życzę również tym którzy cały czas robią im pod górkę.

01. Luxtorpeda- 'A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki'. Nie miałem wątpliwości, to musiało być wydawnictwo roku. Muzycznie i tekstowo bardzo blisko ideału. Ich koncerty to taka dawka energii że ja wysiadam.  Litza też sprawia wrażenie bardzo ogarniętego i mądrego człowieka. Tak, to jest zespół którego płytę zawsze można kupować w 'ciemno' bo wiadomym będzie, że poziom będzie utrzymany. 'Mambałaga', 'J. U. Z. U. T. N. U. K. U'. i 'J'eu les poids' to najlepsze utwory z płyty. 

  

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Kolejny złotousty "trener" czyli co złego to nie ja.

Jak dobrze, że istnieją  tacy ludzie jak Wojciech Stawowy czy Rafał Pawlak. Dzięki nim, tematów do pisania nigdy nie braknie. Pierwszy z wymienionych- obecny trener Widzewa wciąż upiera się, że w trzy lata zrobi w Łodzi Mistrzostwo Polski i Ligę Mistrzów. Ludzie, którzy twardo stąpają twardo po ziemi próbowali go delikatnie uświadomić, że to nie nierealne ale on się upiera że to jego cel. Pawlak natomiast udzielił portalowi 'Widzewiak' już po swoim odejściu wywiadu, który intryguje.
  Rafał Pawlak a i owszem przyznaje, że gra zespołu wyglądała nie najlepiej ale w drugiej części zdania dodaje że miał jakąś 'wizję' budowy drużyny. 'Uwielbiam takie ogólnikowe stwierdzenie. Mógł jeszcze dodać, że i tak nic z tego nie zrozumiemy. Ta wizja drużyny musiała być ukryta bardzo głęboko. Bo nikt jej nie widział. I przyniosła genialny bilans w postaci 12 porażek w 16 meczach.

Idźmy dalej. Pawlak wspomina: „Ruchy, które teraz dzieją się w klubie, są podobne do tych, które planowałem. One potwierdzają, że byłem na słusznej drodze” No patrzcie na geniusza! Nawet Przytuła czy inny Wąsikiewicz wiedzieli, że w Widzewie potrzeba zmian i nowych piłkarzy. Skoro Pawlak wiedział kogo dokupić, to czemu wyszło mu jak wyszło? Dalej były trener Widzewa, mówi: „Można mówić, że Tylak zdobył z tą drużyną więcej punktów. Rzeczywiście, zdobył. Ale można też zapytać zawodników, jak oceniają pracę za mojej kadencji i wcześniej. Myślę, że to lepszy miernik pracy.” No tak, jak mówi klasyk 'Hvj z wynikami'. Ważne że Pawlak lubił zawodników i miał lepsze anegdoty do opowiadania. A gdyby pozwalał zamiast wody pić browara na treningu, byłby ideałem.
  Dalej Pawlak mówi, że: „Ja ze swoim sztabem odnośnie jakości pracy nie mamy sobie nic do zarzucenia. Pewnie można było w kilku momentach podjąć inne decyzje.”
Czyli nic sobie nie zarzuca, ale jednak zarzuca. Gdzie tu sens, gdzie logika? Jest pewnie głęboko ukryta tak jak jego pomysł na grę Widzewa.
  Natomiast to co się dzieje w Widzewie, idealnie podsumowuje ten fragment wywiadu:
Wspomniał pan o braku lewych obrońców. Był przecież Del Toro. – To nie jest lewy obrońca. Na początku pracy z zespołem wziąłem tłumacza, żeby z nim porozmawiać. Okazało się, że on nigdy nie grał na boku obrony, tylko całą karierę był środkowym obrońcą. Sam był zdziwiony, że jest wystawiany na boku obrony. Ale on się komunikuje tylko po hiszpańsku, a nikt w klubie nie zna tego języka i nikt z nim nie rozmawiał. Dopiero z pomocą tłumacza rozwikłaliśmy tą zagadkę. Pytałem go, na jakiej podstawie tu się pojawił, skoro klub szukał bocznego obrońcy. Nie usłyszałem odpowiedzi, ale to świadczy o rzetelności niektórych menedżerów, którzy przysyłają zawodników na sztuki. To zresztą nie pierwsza taka sytuacja. Kiedyś to przerabialiśmy z Leimonasem i Lafrance`m. Oni też nie grali na swoich pozycjach i mój poprzednik o tym nawet nie wiedział

    Ten kto doprowadził do takich sytuacji w Widzewie, już nigdy, nigdzie NIE POWINIEN obejmować żadnej funkcji w żadnym klubie sportowym. Ściąganie piłkarzy, nie wiedząc gdzie i na jakiej pozycji ma grać. To horrendum, jak mawia Roman Kołtoń. Zawodnik ma płacone, tuła się po boisku kilkanaście razy, a dopiero później jednak okazuje się zupełnie innym typem piłkarza? Absurd goni absurd. Przecież on musiał przejść jakieś testy, sprawdziany przed podpisaniem umowy. To tylko pokazuje kto pracuje w klubie na najważniejszych stanowiskach. Na koniec wywiadu Pawlak wyraża nadzieję, że gdy po raz 3 obejmie Widzew, wyniki będą lepsze. Jedyne co może objąć Pawlak, to stanowisko magazyniera, albo portiera. Serce boli patrząc na to,co zostało z wielkiego klubu.

piątek, 12 grudnia 2014

Wójt- Jedziemy z Frajerami(2014)

Recenzji książek nie piszę w ogóle. Ale ta musiała powstać. Żeby powstrzymać ludzi, którzy mają ochotę kupić to dzieło książkę zbiorowisko mocno naciąganych opowieści byłego już( mam nadzieję!) trenera. 
  Już pierwsze fragmenty pokazują, że książka z rzeczywistością nie będzie miała za dużo wspólnego. Wójcik opowiada o finałowym meczu na IO 92' w Barcelonie. Próbuje przekonać, że musiał ze względu na uraz zdjąć z boiska Świerczewskiego już w przerwie. Fakty jednak są inne. Świerczewski miał owszem kontuzję, ale dostał jej przed meczem. I wszedł dopiero w 57 minucie. Nie zagrał od początku, jak to opisane jest w książce. 
  Dalej w książce nie ma nic zaskakującego. Wójcik pokazuje jaki to on miał wielki charakter, jak podporządkował sobie każdego z piłkarzy. Pozycja ta pełna sformułowań typowych dla JW, które weszły już do polskiego piłkarskiego słownika.( jedziemy z frajerami, ładujemy w d.... itd.). Były trener również nie ma litości dla nikogo ze środowiska, nawet dla takich legend jak Górski. Z książki można wywnioskować, że to Wójcik był jedyny sprawiedliwy a cała reszta chciała dla polskiej piłki jak najgorzej. Z tym że nie przedstawia dowodów na swoje insynuacje. Janowi Tomaszewskiemu radzi nic nie mówić na temat bohatera książki, bo podobno ma na niego haki. Podobnie ostrzega innych ludzi ze środowiska.  To teraz takie pytanie: skoro ma wiedzę na temat łamania prawa( bo mniemam, że o to chodzi) przez innych ludzi piłki, to dlaczego nie przedstawi swojej wiedzy i dowodów? Sam Wójcik mówi, że i tak powiedział za dużo(!). Szkopuł w tym, że na na razie  nie powiedział nic co miałoby jakąkolwiek wartość. Same ogólniki. Wójcik opowiada również, o okresie gdy trenował na bliskim wschodzie. Oczywiście( według niego) tam również zakochali się w nim od pierwszych treningów. Zapomniał tylko, że najdłużej wytrzymał w ZEA( 2 lata). Następne podejścia(Syria, Al-Khallej) trwały zaledwie rok. Więc wcale nie było tak wybitnie jak to opisywał, nigdzie na dłużej nie zakotwiczył.  Jak to u Wójcika nie mogło zabraknąć wątku kobiet( do których nie odnosi się z szacunkiem) i alkoholu. Barwnie opisuje imprezy przed i po meczach. I z najważniejszymi ludźmi w kraju, i dziennikarzami( i innymi trenerami). Książka momentami budzi duży niesmak, szczególnie gdy opisuje relacje z kobietami, czy opisuje szczegółowo imprezy w których brał udział. 
  Nie mogło też zabraknąć wątku kłopotów z prawem, polityki  i korupcji. Wójcik, tak jak można było się spodziewać, zrzucił się wszelką odpowiedzialność i winę. Lansuje się na jedynego sprawiedliwego i pokrzywdzonego. Sugeruje, że był 'za mały' aby dopuszczano go do 'stołu korupcyjnego' i że to piłkarze sprzedawali mecze bez jego wiedzy. Tak, a z fryzjerem rozmawiał o  nowych trendach w modzie. Sam Wójcik przyznaje się do jednej próby wpłynięcia na sędziego, przed meczem Polska-Szwecja podczas eliminacji EURO 2000. 
   Oczywiście kto chce, sięgnie po tą pozycję. Ale nie należy, wierzyć w większość opowiastek i historii który zostały spisane. Bo nie mają za dużo wspólnego z realnym światem. Wójcik od zawsze miał bardzo wysokie ego, i wcale mnie nie dziwi podkoloryzowanie jego opowieści. Po wypadku, z którego ledwie wyszedł, jeszcze bardziej zamknął się w swoim świecie. Co widać w każdym kolejnym wywiadzie. I zwyczajnie mu po ludzku współczuję. I temu, kto musiał spisywać te opowieści też. Wójcik zapowiedział powrót do trenerki po nowym roku. Mam nadzieję, że nie znajdzie się wariat, który zatrudni tego trenera. Bo nie wiem, czy to będzie dobre dla zawodników i całej polskiej piłki która dopiero co wyleczyła się z korupcji.  


                                                                                                                          końcowa ocena: 0.1/10


   
 

czwartek, 4 grudnia 2014

Niedorośli czyli Legia nadal nie wie na czym polega wielki futbol

Naiwny jestem. Myślałem, że po nauczce z 'Bereszyński Gate' Legia i jej sympatycy nabrali trochę pokory i nauczyli się na czym polega wielki, profesjonalny futbol. Niestety Legia ze swoich nieszczęść nie wyciąga żadnych wniosków. Nadal nie wie jak się poruszać w wielkim świecie.
   Tym razem zawinili kibice. A precyzując dokładniej garstka idiotów, którzy zachowywali się w Lokeren tak, jakby dopiero wypuścili ich z klatki. Rasizm to najbardziej prymitywne i wieśniackie
zachowanie, z którym można mieć styczność. I przez tych kretynów Legia znów zaliczy kolosalne straty. 2 mecze przy pustych trybunach i 100 tys. euro kary zaboli Legię. Kasa która mogłaby by być przeznaczona na szkolenie młodzieży, czy solidnego zawodnika który pomógł by w walce o LE i ewentualnie o LM(w przyszłym sezonie) będzie przeznaczona na kary. A może by tak zidentyfikować tych którzy pojechali tylko narobić dymu( dosłownie i w przenośni) i to ich pociągnąć do odpowiedzialności? Może to oni powinni płacić te kary? To mogłoby raz na zawsze ukrócić takie zachowania kiboli  w przyszłości . Ale mam wrażenie, że Legia nie chce robić syfu i dymu w klubie i woli mydlić oczy( że znajdą, że ukarzą, że brak tolerancji dla takich zachowań). Legia wychodzi z założenia, że lepiej zacisnąć zęby i płacić kary niż iść na wojnę z kibolami.  Takie podejście prowadzi donikąd. Daje też ciche przyzwolenie na takie same zachowanie w przyszłości. I cierpią na tym kibice. Bo ci którzy chcieli by Legii kibicować nawet za granicą nie będą mieli takiej możliwości. Odpowiedzialność zbiorowa to nonsens. Powinni 'cierpieć' tylko ci, którzy robią syf.
  Osobną sprawą jest absurdalne 'oświadczenie grup kibicowskich' które opublikowano. W czasie gdy Legia i jej kibice powinni się pokajać przed UEFA, przeprosić, powiedzieć że dołożą starań aby wyplenić negatywne zjawiska, uderzają w takie tony: " decyzję o eliminacji z trybun marginalnych zachowań uznanych za rasistowskie podejmujemy tylko i wyłącznie my sami, i to jedynie ze względu na surowe kary nakładane na Legię przez UEFA". Czyli według oświadczenia, Legia sama chce decydować o tym co się będzie co się będzie działo na stadionie. Takie myślenie jest śmieszne. Bo UEFA właśnie zadecydowała o tym co się będzie działo na Legii w LE. Dwa najbliższe mecze bez kibiców, zakaz na wyjazdy kibiców na mecze Legii na wyjeździe. Jeśli tego właśnie chcieli to mają to co chcą. W ogóle z całego oświadczenia można wywnioskować że robienie syfu i rasistowskie zachowania są w porządku, ale są strasznie drogie. Właściciele Legii, którzy mają inne zdanie na temat niż kibole, mają poparcie tylko wśród normalnych sympatyków Legii. Właściciele Mistrza Polski chcieliby aby na stadionie nie było rasizmu ani  nietolerancji, ale oświadczenie grup kibicowskich, chyba może go pozbawić złudzeń. Kibice nie chcą układać się z nikim, a już na pewno ze stowarzyszeniem 'Nigdy Więcej', które uważają za tęczowo-lewacką propagandę. Lewactwo, wszędzie lewactwo. To już brzmi jak obsesja. Ktoś ma inne zdanie niż my? Na pewno lewak! Nie ważne jakie ma poglądy. Swoją drogą to 'skompromitowane' Nigdy Więcej stawiło się za Legią w tej sprawie. Ale kibole wiedzą najlepiej. Jak zawsze.
 Legia musi wciąż dorosnąć do poważnej piłki, jeśli chce w niej zaistnieć. I w końcu przestać się bać 'kiboli'. I stanowczo zareagować. Bo brak reakcji będzie oznaczał tolerancję dla takich zachowań w przyszłości. I za którymś razem nie skończy się na grzywnie i zamkniętym stadionie. Tylko na wyrzuceniu z rozgrywek. I znów wszystkiemu będzie winna UEFA i lewacka propaganda. Odrobinę pokory, i odwagi w walce z patologią panowie Legioniści. I trochę więcej otwartości, nie wszyscy są przeciwko wam.