środa, 16 maja 2012

9-16.05.12 & EZU CZ.6

Witajcie! Maj jest świetny pod względem muzycznym dla mnie, dużo odkryć muzycznych ;). Ale co najważniejsze : wreszcie złapałem fazę na Beatlesów. Trochę to trwało, lecz teraz jestem do nich przekonany, i raczej będą odgrywali dużą rolę w moim muzycznym życiu. Po za Beatlesami dużo T.Love, Dżemu i Happysadu(kapitalny, genialny koncert podczas juwenaliów, chłopaki chyba sami nie spodziewali się takiego przyjęcia... :D). Odkryciem muzycznym Maja jest jak narazie Paolo Nutini, 24-letni Szkot, grający rocka, folk-rocka w stylu Jamesa Blunta czy Jasona Mraza. Jest jak narazie pod jego dużym wrażeniem. Publikując na Facebooku jeden z jego utworów, opatrzyłem link słowami "Gdzieś ty chłopaku był, jak cię nie było". Mam nadzieję że ta fascynacja nie minie z wiekiem ;) .

i na koniec EZU Cz.6 . Dziś pora na.... Evę Cassidy, największą ironię losu lat 90...

Eva urodziła się 2 lutego 1963 r.  w Oxon Hill w USA. Od najmłodszych lat kochała muzykę i zajmowała się nią. W wieku lat 9 dostała pierwszą gitarą , i zaczęła wraz z rodzeństwem występować na spotkaniach rodzinnych.  W wieku kilkunastu lat nie zdawała sobie sprawy jaki talent posiada, i raczej nie myślała o tym by zostać piosenkarką. Aczkolwiek okazyjnie śpiewała z szkolnym zespołem, i zbierała świetne recenzje. 

Podczas lata 1983 Eva Cassidy śpiewała akompaniując  , sobie na gitarze w Wild World Theme Park . W tym czasie współpracowała ze swoim bratem Danem i razem opracowali wiele z repertuaru, który Cassidy wykorzystywała w swojej późniejszej karierze piosenkarskiej.
W latach 80 Eva Cassidy współpracowała z kilkoma zespołami między innymi soulowym zespołem The Honeybees i zespołem Characters Without Names. Cassidy była współautorką wielu utworów wraz z innymi członkami tych zespołów, a były one nagrywane w różnych domowych studiach nagraniowych.
Po zakończeniu szkoły Eva Cassidy, przez pewien czas studiowała sztuki piękne, lecz rozczarowana zaczęła... pracować w szkółce ogrodniczej i przy produkcji mebli w miejscowości Annapolis.
W 1986, wieloletni przyjaciel przekonał Cassidy do nagrania partii wokalnych dla jego pop -rockowej grupy. (utwory z tej sesji nagraniowej zostały wydane dopiero w 2002). W studiu poznała basistę i producenta dźwięku Chrisa Biondo, który zachęcił ją do zajęcia się śpiewaniem i pomógł jej znaleźć pracę w  chórkach różnych wykonawców. W 1990 Biondo udało się przekonać Cassidy, by utworzyć kwintet Eva Cassidy Band i zespół ten zaczął występy w okolicach Waszyngtonu. Mimo problemów Evy Cassidy z występami przed publicznością zespół ten zaczął zdobywać w okolicy coraz szerszą grupę fanów.

Nagrania albumów[edytuj]

W 1992 Biondo przedstawił nagrania demo Evy Cassidy znanemu wokaliście jazzowemu i bluesowemu Chuckowi Brownowi. W wyniku tego powstało pierwsze komercyjne nagranie tej piosenkarki, wspólny album pt. The Other Side, na którym Cassidy wykonywała standardy takie jak "Fever", "God Bless the Child" (Bille Holiday), a także wybitną interpretację utworu "Somewhere Over the Rainbow".
Od tego czasu Cassidy zaczęły interesować się różne wytwórnie płytowe, lecz wymagało to zawężenia repertuaru do jednego gatunku muzycznego np. pop lub jazz, na co wokalistka się nie zgadzała.
W styczniu 1996 Cassidy nagrała album koncertowy"Live a blues alley", który zebrał pochlebne recenzje (np. Washington Post pisał "She could sing anything and make it sound like the only music that mattered"). Jednak Cassidy nie była zadowolona z tego nagrania i rozpoczęła nagrywanie albumu studyjnego, który ostatecznie został wydany w 1997 pod tytułem Eva by heart.
Latem Cassidy wyjechała do Annopolis i pracowała tworząc malowidła ścienne dla szkół podstawowych. 

w 1996 r. szczęśliwa karta dla Evy odwróciła się. Podczas jednego z koncertów zaczęła odczuwać ból w biodrze, który przypisała pracy przy malowaniu. Niestety u artyski zdiagnozowano czerniaka złośliwego. Jak się okazało, kilka lat wcześniej usunięto jej znamię,który wykazywało cechy nowotworu. Eva zaniedbała wizyty kontrolne i przegapiono nawrót choroby.Stan zdrowia Evy Cassidy szybko się pogarszał i we wrześniu, poruszając się z pomocą sprzętu rehabilitacyjnego dała ostatni koncert-benifis dla grupy przyjaciół i wielbicieli jej talentu. Podczas tego koncertu zaśpiewała utwór "What a Wonderful World".
Zmarła 2 Listopada 1996r. w wieku 33 lat na czerniaka złośliwego.  
Jak to wśrod arystów najwyższej klasy bywa, doceniona została dopiero po śmierci. Wszystkie płyty i kompilacje jej utworów po śmierci osiagnięły status złotej płyty. Tego nie osiągniął taki gigant jak Elvis Presley. To już się niestety chyba nigdy nie zmieni, najwięksi dopiero po śmierci będą zauważani. A szkoda, bo ta artystka zasługuje na wieczną pamięć, i szacunek. Mam tylko nadzieję że nie powstanie nigdy płyta z serii Tribute To... śpiewana przez łamagi. 
Zespół muzyków towarzyszący Evie Cassidy:
  • Keith Grimes, gitara
  • Lenny Williams, keyboard
  • Chris Biondo, bass
  • Raice McLeod, perkusja 

Dyskografia: 

  • The Other Side (1992)
  • Live at Pearl's (1994)
  • Eva By Heart (1997)
  • Live at Blues Alley (1997)
  • Songbird (1998)
  • Time After Time (2000)
  • No Boundaries (2000)
  • Method Actor (2002)
  • Imagine (2002)
  • American Tune (2003)
  • Wondeful World (2004)
  • Somewhere (2008)
  • Simply Eva (2011)




środa, 9 maja 2012

Susanne Sundfør- The Silicone Veil

 Niesamowite jak artyści jedną płytą potrafią przekonać słuchacza do zmiany zdania. Nie tak dawno recenzowałem poprzednią płytę Susanne, która dostała u mnie 1.5/10. I dlatego z obawą podchodziłem do jej nowej płyty, bałem się kolejnego rozczarowania. Jakże się mile zaskoczyłem. Norweska artyska wydała najlepszą płytę w karierze, która zamazała niewyraźny obraz po jej ostatniej płycie. Płyta "The Sillicone Veil" jest idealna pod każdym względem. Idealne połączenie elektroniki, alternatywy i popu. Na singla promującego płytę Sundfør wybrała utwór White Foxes, co jest znakomitym posunięciem, bo utwór ten oprócz utworu tytułowego jest najbardziej "przebojowy". Susanne sama napisała wszystkie piosenki na płytę, co działa też na jej korzyść. Widać że od początku miała pomysł na tę płytę. Utwory nie mają słabych punktów, przy każdym z nich pojawiają się "ciary na plecach" od przeszywającego, genialnego głosu Susanne. Jedyne co mogła zrobić, to zostawić utwór The Silicone Veil w wersji z koncertów(z samym pianinem), bo elektroniczne wstawki nie pasują mi zupełnie do tego utworu :P. Ale to małe zastrzeżenie niknie w gąszczu komplementów.
spis utworów : 

Ogólna ocena :  po raz pierwszy wystawiam z czystym sumieniem 10/10, zasłużyła Susanne na to ;)