piątek, 12 grudnia 2014

Wójt- Jedziemy z Frajerami(2014)

Recenzji książek nie piszę w ogóle. Ale ta musiała powstać. Żeby powstrzymać ludzi, którzy mają ochotę kupić to dzieło książkę zbiorowisko mocno naciąganych opowieści byłego już( mam nadzieję!) trenera. 
  Już pierwsze fragmenty pokazują, że książka z rzeczywistością nie będzie miała za dużo wspólnego. Wójcik opowiada o finałowym meczu na IO 92' w Barcelonie. Próbuje przekonać, że musiał ze względu na uraz zdjąć z boiska Świerczewskiego już w przerwie. Fakty jednak są inne. Świerczewski miał owszem kontuzję, ale dostał jej przed meczem. I wszedł dopiero w 57 minucie. Nie zagrał od początku, jak to opisane jest w książce. 
  Dalej w książce nie ma nic zaskakującego. Wójcik pokazuje jaki to on miał wielki charakter, jak podporządkował sobie każdego z piłkarzy. Pozycja ta pełna sformułowań typowych dla JW, które weszły już do polskiego piłkarskiego słownika.( jedziemy z frajerami, ładujemy w d.... itd.). Były trener również nie ma litości dla nikogo ze środowiska, nawet dla takich legend jak Górski. Z książki można wywnioskować, że to Wójcik był jedyny sprawiedliwy a cała reszta chciała dla polskiej piłki jak najgorzej. Z tym że nie przedstawia dowodów na swoje insynuacje. Janowi Tomaszewskiemu radzi nic nie mówić na temat bohatera książki, bo podobno ma na niego haki. Podobnie ostrzega innych ludzi ze środowiska.  To teraz takie pytanie: skoro ma wiedzę na temat łamania prawa( bo mniemam, że o to chodzi) przez innych ludzi piłki, to dlaczego nie przedstawi swojej wiedzy i dowodów? Sam Wójcik mówi, że i tak powiedział za dużo(!). Szkopuł w tym, że na na razie  nie powiedział nic co miałoby jakąkolwiek wartość. Same ogólniki. Wójcik opowiada również, o okresie gdy trenował na bliskim wschodzie. Oczywiście( według niego) tam również zakochali się w nim od pierwszych treningów. Zapomniał tylko, że najdłużej wytrzymał w ZEA( 2 lata). Następne podejścia(Syria, Al-Khallej) trwały zaledwie rok. Więc wcale nie było tak wybitnie jak to opisywał, nigdzie na dłużej nie zakotwiczył.  Jak to u Wójcika nie mogło zabraknąć wątku kobiet( do których nie odnosi się z szacunkiem) i alkoholu. Barwnie opisuje imprezy przed i po meczach. I z najważniejszymi ludźmi w kraju, i dziennikarzami( i innymi trenerami). Książka momentami budzi duży niesmak, szczególnie gdy opisuje relacje z kobietami, czy opisuje szczegółowo imprezy w których brał udział. 
  Nie mogło też zabraknąć wątku kłopotów z prawem, polityki  i korupcji. Wójcik, tak jak można było się spodziewać, zrzucił się wszelką odpowiedzialność i winę. Lansuje się na jedynego sprawiedliwego i pokrzywdzonego. Sugeruje, że był 'za mały' aby dopuszczano go do 'stołu korupcyjnego' i że to piłkarze sprzedawali mecze bez jego wiedzy. Tak, a z fryzjerem rozmawiał o  nowych trendach w modzie. Sam Wójcik przyznaje się do jednej próby wpłynięcia na sędziego, przed meczem Polska-Szwecja podczas eliminacji EURO 2000. 
   Oczywiście kto chce, sięgnie po tą pozycję. Ale nie należy, wierzyć w większość opowiastek i historii który zostały spisane. Bo nie mają za dużo wspólnego z realnym światem. Wójcik od zawsze miał bardzo wysokie ego, i wcale mnie nie dziwi podkoloryzowanie jego opowieści. Po wypadku, z którego ledwie wyszedł, jeszcze bardziej zamknął się w swoim świecie. Co widać w każdym kolejnym wywiadzie. I zwyczajnie mu po ludzku współczuję. I temu, kto musiał spisywać te opowieści też. Wójcik zapowiedział powrót do trenerki po nowym roku. Mam nadzieję, że nie znajdzie się wariat, który zatrudni tego trenera. Bo nie wiem, czy to będzie dobre dla zawodników i całej polskiej piłki która dopiero co wyleczyła się z korupcji.  


                                                                                                                          końcowa ocena: 0.1/10


   
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz