Rafał Pawlak a i owszem przyznaje, że gra zespołu wyglądała nie najlepiej ale w drugiej części zdania dodaje że miał jakąś 'wizję' budowy drużyny. 'Uwielbiam takie ogólnikowe stwierdzenie. Mógł jeszcze dodać, że i tak nic z tego nie zrozumiemy. Ta wizja drużyny musiała być ukryta bardzo głęboko. Bo nikt jej nie widział. I przyniosła genialny bilans w postaci 12 porażek w 16 meczach.
Idźmy dalej. Pawlak wspomina: „Ruchy, które teraz dzieją się w klubie, są podobne do tych, które planowałem. One potwierdzają, że byłem na słusznej drodze” No patrzcie na geniusza! Nawet Przytuła czy inny Wąsikiewicz wiedzieli, że w Widzewie potrzeba zmian i nowych piłkarzy. Skoro Pawlak wiedział kogo dokupić, to czemu wyszło mu jak wyszło? Dalej były trener Widzewa, mówi: „Można mówić, że Tylak zdobył z tą drużyną więcej punktów. Rzeczywiście, zdobył. Ale można też zapytać zawodników, jak oceniają pracę za mojej kadencji i wcześniej. Myślę, że to lepszy miernik pracy.” No tak, jak mówi klasyk 'Hvj z wynikami'. Ważne że Pawlak lubił zawodników i miał lepsze anegdoty do opowiadania. A gdyby pozwalał zamiast wody pić browara na treningu, byłby ideałem.
Dalej Pawlak mówi, że: „Ja ze swoim sztabem odnośnie jakości pracy nie mamy sobie nic do zarzucenia. Pewnie można było w kilku momentach podjąć inne decyzje.”
Czyli nic sobie nie zarzuca, ale jednak zarzuca. Gdzie tu sens, gdzie logika? Jest pewnie głęboko ukryta tak jak jego pomysł na grę Widzewa.
Natomiast to co się dzieje w Widzewie, idealnie podsumowuje ten fragment wywiadu:
Wspomniał pan o braku lewych obrońców. Był przecież Del Toro. – To nie jest lewy obrońca. Na początku pracy z zespołem wziąłem tłumacza, żeby z nim porozmawiać. Okazało się, że on nigdy nie grał na boku obrony, tylko całą karierę był środkowym obrońcą. Sam był zdziwiony, że jest wystawiany na boku obrony. Ale on się komunikuje tylko po hiszpańsku, a nikt w klubie nie zna tego języka i nikt z nim nie rozmawiał. Dopiero z pomocą tłumacza rozwikłaliśmy tą zagadkę. Pytałem go, na jakiej podstawie tu się pojawił, skoro klub szukał bocznego obrońcy. Nie usłyszałem odpowiedzi, ale to świadczy o rzetelności niektórych menedżerów, którzy przysyłają zawodników na sztuki. To zresztą nie pierwsza taka sytuacja. Kiedyś to przerabialiśmy z Leimonasem i Lafrance`m. Oni też nie grali na swoich pozycjach i mój poprzednik o tym nawet nie wiedział
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz