czwartek, 9 października 2014

Polskie piekiełko czyli o traktowaniu odnoszących sukces słów kilka...

Ludzie sukcesu mają w naszym kraju przerąbane, serio. Tak jest od dawna. Coś ci się uda? odniesiesz sukces? To trzeba cię sprowadzić na ziemię. Od razu pojawia się multum wrogów, od razu jest coś wynajdywane. I oczywiście sukces jest od razu bagatelizowany. My Polacy nie lubimy jak ktoś obok odnosi sukces, stajemy się strasznie zazdrośni, i tylko szukamy okazji do zrobienia na złość tej osobie. Od razu też pojawia się multum dawno nie widzianych 'przyjaciół' gotowych do brylowania w twoim towarzystwie.
   Najświeższy przykład? Jan Kocian były już trener Ruchu Chorzów. Facet w niewiele ponad rok zbudował w Chorzowie ekipę która potrafiła być groźna dla najlepszych w kraju, i nie kompromitowała się w Europie. W klubie gdzie kasy nie było dużo, gdzie praktycznie co roku wyprzedawano gwiazdy zrobił kolektyw który był trzecią siłą w kraju. Co zrobiono przy pierwszym słabszym okresie? Zapominając o tym wszystkich sukcesach które osiągnął w krótkim czasie kopnięto go w miejsce gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę i pod pretekstem porażki w derbach śląska zwolniono go z klubu. Oczywiście zaraz potem zatrudniono wybitnego przedstawiciela polskiej myśli szkoleniowej- Waldemara Fornalika. Oczywiście oficjalnie podziękowano trenerowi Kocianowi za wszystko co zrobił, ale moim zdaniem to było typowo Pijarowskie zagranie. Idę o zakład, że w Chorzowie cieszono się z pozbycia balastu finansowego. Nie jest tajemnicą że Kocian lubił narzekać: na brak kontroli nad sprowadzaniem piłkarzy, na fatalny stan murawy. Czyli chciał normalności po prostu. W klubie nie bardzo byli chętni na zmiany, więc pożegnano Kociana. I od razu pojawiły się głos. Że trener 'stroił fochy', że za dużo wymagał od klubu. Typowe jak to się mówi 'zwalenie winy'. Mam tylko nadzieję, że Kocian znajdzie jakiś solidny klub i pokaże na co go stać. Gdyby Ruch( oby nie!) spadł do I ligi to pewnie za głównego winowajcę uznano by Słowaka. Bo swoich trzeba chronić.
  Innym, muzycznym przykładem jest Kamil Bednarek. Od kiedy wypłynął na szersze wody( występ w 'Mam Talent') jego hejterzy obudzili się od razu. Od razu mówiono że to parodia 'Reggae', że nie umie śpiewać, że słaby. Powstała fanpage na Facebooku: 'Nie jara mnie Kamil Bednarek'. Na szczęście robi dalej swoje. I to na najwyższym poziomie. Prezentuje w stosunku do hejterów postawę którą bardzo cenie. Po prostu nie zwraca na nich uwagi. I to cieszy.
Oczywiście przykładów będzie jeszcze mnóstwo: Messi, Ronaldo, Neymar, Dżem, Lewandowski, Szczęsny itd. Oni wszyscy zawsze będą mieli u nas pod górkę. Ktoś( Wojewódzki? ) powiedział kiedyś zdanie, które może być puentą tekstu: ' Sukces w Polsce możesz mierzyć na podstawie ilości wrogów i hejterów'.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz